Dzień wolny od szkoły. Niedziela. Możemy pojechać do Kanionu Colca, który jest jednym z najgłębszych na świecie oraz na Cruz del Condor, gdzie zlatują się kondory z całej okolicy.
Wybraliśmy wyjazd zorganizowany. Do kanionu jest ciężko dotrzeć, a jeszcze ciężej powrócić. Wyjazd zorganizowany gwarantuje nam podróż w obie strony, ale oznacza niestety konieczność wpasowania się w „plan wyjazdu”.
Pobudka o godz 2.30 w nocy. Wyjazd o 3.00. Podróż z Arequipy do kanionu trwa ok. 3,5h. Okazuje się, że temperatura znacząco spada wraz ze wzrostem wysokości oraz zmianą pogody. W mieście mamy kilka stopni na plusie w nocy, w dzień ok. 18. Wjeżdżając w góry poprzedzające Kanion Colca i znajdując się na wysokości ok. 5000m npm o 6.00 rano odczuwalna temperatura wynosi grubo poniżej zera. Ciężko zrobić jakiekolwiek zdjęcie i zachwycać się pięknem okolicznej przyrody i widokami. W Chivay („stolica” kanionu) jemy bardzo proste śniadanie, podczas którego najważniejsze są ciepłe napoje. Dalej podczas podróży jest już trochę lepiej (znaczy cieplej). Słonko wschodzi, robi się przyjemniej i można podziwiać przepiękne zbocza kanionu z polami tarasowymi, a nad nimi górujące ośnieżone szczyty. Ten fragment podróży nam się podoba.
Kupujemy bilety wejściowe do kanionu, by móc dotrzeć na Cruz del Condor. Ceny biletów są następujące: 20 soli dla Peruwiańczyków, 40 soli dla pozostałych nacji Południowej Ameryki, 70 soli dla wszystkich pozostałych. Dla porównania cała wycieczka z Arequipy (przewóz, śniadanie, przewodnik) to koszt 50 soli. 1 sol = 1,20 zł. Kolejny raz przekonujemy się, że w Peru na turystach zagranicznych mocno zarabia państwo.
Mijamy kolejne wioski w kanionie (jest ich 17), by móc dotrzeć do Cruz del Condor – miejsca gdzie najlepiej obserwować w Peru kondory. Docieramy przed godz 9.00. Mamy czas do… 9.30, by obserwować przelatujące ptaki. Kupując wycieczkę była mowa o 1,5h w tym miejscu, ale widocznie coś źle zrozumieliśmy. W czasie kiedy my przybywamy, w tym samym miejscu pojawia się kilkadziesiąt innych autokarów – wszyscy mają zbliżony program i wszyscy czekają, by zobaczyć kondora. Nagle jest! Hen, hen w oddali, na dole kanionu. Ale czy to kondor? Możliwe, ale ciężkie do zweryfikowania, bo mówiono nam byśmy patrzyli na palce (znaczy skrzydła mające kształt palców), a tu ledwo zarys ptaka widać. Po chwili ponownie widać kondora (prawdopodobnie), tym razem kilkadziesiąt metrów wyżej. Niestety kilka sekund i znika nam on z pola widzenia. 9.30 wybiła, czas w drogę. Tyle by było kondorów, celu naszej wycieczki. Później dowiedzieliśmy się, że akurat w ostatnich dniach nastąpiło ochłodzenie, a zimne powietrze nie służy kondorom. Do latania potrzebują różnic temperatur i tworzących się przy tym wirów powietrznych. Niestety, może innym razem będzie nam dane zobaczyć je z bliska.
Jedziemy ponownie do Chivay… na obiad, na godz 11.30. Niby nieduże odległości do pokonania, ale jeśli droga nie ma nawierzchni asfaltowej podróż może się dłużyć. Obiad tak wcześnie, a jaki jest plan na potem? 15min spacer po Plaza de Armas i droga powrotna. To my za tak wczesny obiad podziękujemy, spacerek po Chivay i kawa z pisco na Plaza de Armas brzmią lepiej. Urokliwe miasteczko i gdyby było trochę cieplej nawet byśmy żałowali, że nie zostaliśmy tam na nocleg.
Droga powrotna, kilka punktów widokowych, góry, wąwóz oraz narodowe zwierzę Peru – vicuña – podobna do lamy ale z krótszym włosiem.
Wycieczkę kończymy ok 17.30 w Arequipie. Czy warto było? Wąwóz sam w sobie, a szczególnie jego początkowy fragment oraz przejazd z widokami na góry i wulkany bardzo nam się spodobał. Pozostałe elementy niekoniecznie.
Cześć,
ciężko mi się czyta Wasze wspomnienia z Colca. My mieliśmy bardzo fajny pobyt (ale to było w 2006r… – lata zmieniają rzeczywistość).
Ale znalazłem taki opis:
http://tropimyprzygody.pl/2016/11/02/kanion-colca-trekking/#comment-8735
który nic nie mówi o opłatach. Kto i w jaki sposób Was kasował za wstęp do Kanionu Colca?
PolubieniePolubienie