Początkowo myśleliśmy, że poza ceviche nic dobrego nie zjemy w Peru. Okazało się jednak, że byliśmy w błędzie. Gigantycznym! Oczywiście wszystko jest kwestią lokalu. Od momentu, gdy dowiedzieliśmy się, że najlepsze są knajpy rodzinne zwane picanteriami wyruszyliśmy na ich poszukiwanie.
Dziś był drugi raz na obiedzie w La Capitanie i możemy wspólnie powiedzieć, że to najlepszy lokal w Arequipie. Duże stoły, które dzieli się z innymi, którzy konsumują (głównie są to mieszkańcy Arequipy, bo lokal z daleka od centrum). Atmosfera domowa i oczywiście świetne, arequipeńskie jedzenie. Zamówić ciężko, nawet jak się zna coś hiszpańskiego, bo nazwy potraw są lokalne, więc trzeba wypatrywać, co w jakiej potrawie jest :). Dziś dokonaliśmy konsumpcji na:
– seso (móżdżek świetnie przyprawiony ziołami i zapieczony),
– tallarin al horno (makaron z serem, jajkiem i przyprawami zapiekany – pychotka!!!),
– locro (warzywna potrawka duszona z dynią, kukurydzą, fasolą i kawałkiem mięsa),
– cuy (świnka morska, pyszne, chudziutkie mięsko, lokalny przysmak).
Czas na relaks i rozmowę z przyjaciółmi, łączącą dwa kontynenty :).
[…] La Capitana – menu, można zamawiać po pół porcji, mało pozycji ale wyśmienite! Najlepszy lokal na trasie!!! W środku wspólne stoły, dużo mieszkańców Arequipy. Zamówić ciężko nawet jak się zna […]
PolubieniePolubienie