Arequipa – podsumowanie

Kończy się nasz długi pobyt w Arequipie. Trwał prawie trzy tygodnie. Raczej na tak długo w jednym miejscu już nie osiądziemy.

Celem naszego pobytu w tym mieście było udać się do szkoły językowej, by podszlifować język hiszpański. Plan został zrealizowany, ale o tym będzie w kolejnym wpisie :-).

Co do samego miasta to… cieszymy się, że już wyjeżdżamy. Nie lubimy zbyt długo pozostawać w jednym miejscu, a równocześnie Arequipa nie wydaje się zbyt atrakcyjną lokalizacją.

Najbardziej przeszkadzają nam wszechobecny hałas i zanieczyszczenie powietrza. Stare samochody i autobusy poruszające się po całym centrum miasta w ilości przeogromnej robią swoje. Kupując butelkę wody w lokalnym sklepie znajdującym się przy drodze, sprzedający musi ją najpierw wytrzeć z warstwy kurzu i spalin. Czasami ciężko oddychać, szczególnie, że miasto otaczają trzy wulkany, a wiatry nie chcą zbytnio wiać i wywiewać spalin. Dużo gorzej niż w Zakopanem. Do tego zasady ruchu ulicznego, które wskazują, że na skrzyżowaniu pierwszeństwo ma ten, który szybciej się na nie wepcha. A na samochodach i w ich wnętrzu  można przewozić praktycznie wszystko. Ciekawostką komunikacyjną są także śmieciarki, które co dwa dni objeżdżają posesje, a swoją obecność sygnalizują pięknymi dźwiękami.

Najważniejszy plac miasta – Plaza de Armas jest w renowacji, zapewne nie zajmie pierwszego miejsca w naszym rankingu.

Dzięki otoczeniu wulkanów można podziwiać piękne widoki z dwóch punktów widokowych miasta: Mirador de Yanahuara oraz Mirador Carmen Alto Chilina. Z dnia na dzień widać również coraz więcej turystów, którzy towarzyszą nam na punktach widokowych i podczas spacerów po mieście.

Wizyty na targowisku lokalnym czy w supermarkecie są bardzo ciekawe. Można np. zobaczyć święte figurki przy każdym wejściu na targowisko, masę owoców i warzyw krzyczącą WEŹ MNIE! I bierzemy! Smakują znakomicie i jest ich cała mnogość, więc zasłużyły na osobny wpis na blogu, który pojawi się niebawem.

Do tej pory nie spotkaliśmy się z kradzieżmi, ale widać wszechobecną manię chronienia dobytku. Szkoła językowa, do której uczęszczaliśmy, pozamykana była na dwa zamki i dwie kłódki mieszczące się w bramie wejściowej, drzwiach wejściowych oraz kracie przed drzwiami wejściowymi. Ale nie tylko pomieszczenia się zamyka. Na ulicach widać sporo telefonów stacjonarnych (z rozmów z mieszkańcami Arequipy wynika, że niewielu jest stać na telefon w domu, więc korzystają z tych na ulicy), oczywiście pozamykanych na kłódki. Ale najbardziej ekstremalne zamknięcie spotkaliśmy w jednej z toalet – szczegóły na zdjęciu :-).

Jeśli mówimy o telefonach, to także telefony komórkowe są dość drogie, dla przykładu pakiet 500MB do wykorzystania w 30dni w ramach prepaidowej oferty firmy Moviestar to koszt 30 soli (ok. 36zł), a koszt rozmów to 0,49sol/min (ok. 0,60zł). Co do Internetu, w międzyczasie okazało się, że w ramach 3G różni operatorzy oferują usługi…. w różnych zakresach fal. Niestety,  nam nie udało się zsynchronizować częstotliwości operatora z częstotliwością naszego telefonu i działamy tylko po EDGE. Z cen usług mobilnych, które mają w Peru wynika, że wiele osób nie posiada komórek. Ale to nic straconego. Wystarczy wyjść na ulicę i poszukać osoby w kamizelce z napisem „Llamadas”, to „Pan/i telefonik” jak my nazywamy tą instytucję. Na podorędziu ma telefony z kartami sim wszystkich mobilnych operatorów w Peru. Za drobną opłatą można zadzwonić do znajomego. Niestety nie będzie mógł do nas oddzwonić w przyszłości na numer, z którego dzwonimy.

Co do zwierząt w mieście. Wszechobecne w centrum gołębie! Istna plaga! A co najciekawsze – Peruwiańczycy je dokarmiają i uczą tego dzieci! Brrrrrr! Oprócz tego trafiła się lama (na uwięzi) oraz…. papugi (loros) w olbrzymiej ilości, skrzeczące przeokrutnie,  ale widok dla nas niezapomniany, bo dżungli nie planujemy odwiedzać.

Podczas naszego pobytu w Arequipie oczywiście były fiesty. Pewnego wieczoru na Plaza de Armas zespół wojskowy odgrywał skoczne piosenki. Innego dnia procesja trwająca ze 2godz, paraliżująca ruch kołowy w całym mieście, z okazji święta Matki Boskiej (Virgen del Carmen). Przy tym zawsze pojawiąca się „wolna przedsiębiorczość” gotowa dostarczyć przekąski, napoje czy nawet różańce. Obecnie oczekujemy na 28 lipca. Szykuje się gruba impreza w całym Peru. Jest to święto narodowe tego kraju – dzień niepodległości. Już od tygodnia budynki i lokale są przystrojone, a na każdym kroku można kupić emblematy narodowe. My już jesteśmy przygotowani – dziś zostaliśmy odpowiednio obdarowani przez szefową naszej szkoły :-).

Poniżej sporo zdjęć z naszego pobytu w Arequipie oraz w ramach nowości – dwa filmiki. Miłego oglądania!

01 Fiesta w mieście – pewnego wieczora na Plaza de Armas

02 Rozśpiewana śmieciarka czyli czas wyrzucić śmieci, taka okazja trafia się raz na dwa dni

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s