Uczyliśmy się w Polsce hiszpańskiego…Trwało to około 3 lat, najpierw w Katowicach w szkole Porto Alegre, później indywidualnie z Pauliną. Na zajęciach rozmawialiśmy, że występują różnice pomiędzy castellano (czyli czystym hiszpańskim z Hiszpanii), a tym co można zastać w Ameryce Południowej. Co się okazało, że różnice są gigantyczne, szczególnie w słownictwie. Podobno to kwestie naleciałości indiańskich (szczególnie z języka quechua), ale nam wydaje się, że wynika to również z chęci podkreślenia przez tutejszą ludność swojej odrębności od Hiszpanii.
Bazujemy wyłącznie na doświadczeniach w Peru, dlatego że tutaj możemy poprawność słownictwa oraz składni zweryfikować w szkole. Mamy wrażenie, że na ulicy nie wszyscy są w stanie komunikować się porządnie w hiszpańskim. Ludzie nam opowiadają, że największe problemy są z osobami zamieszkującymi odległe rejony (np. góry), którzy czasami w ogóle nie władają hiszpańskim.
Dodatkowa ciekawostka, w Peru nie stosuje się formy Vosotros (Wy), w każdym przypadku zastępuje się ją formą Ustedes (Państwo). Natomiast wyrażania typu tener: frio, calor, hambre, sueno, sed zastępują tu wyrażenia estar de: frio, calor, hambre, sueno, sed.
Różnice w słownictwie, które udało się nam wychwycić przedstawiamy w załączonym pliku (niestety nie mamy na klawiaturze hiszpańskich znaków, więc prosimy nie dawać reprymendy za błędy ortograficzne 😉 )