Z San Pedro de Atacama wracaliśmy do Santiago de Chile. Ale nasza podróż nie wyglądała tak jak wszystkich normalnych podróżników.
Zazwyczaj ci, którzy przyjeżdżają z Santiago robią to drogą lotniczą i tak samo później wracają. My jednak chcemy oglądać krajobrazy więc, jak dotychczas, przemieszczamy się lądem. Na powrocie zaplanowaliśmy sobie jeszcze oglądanie… Argentyny. A więc przekroczyliśmy granicę chilijsko-argentyńską i dotarliśmy do Salty. Jej okolice znane są z górskich krajobrazów, dziwnych form skalnych oraz wina. Samo miasteczko niczym nas nie zainteresowało, mimo że ponoć przyciąga wielu backpackersów. Nam wydaje się, że jest po prostu punktem tranzytowym dla osób podróżujących busami (wiele linii ma przesiadki tutaj) oraz lokalizacją, gdzie można wypożyczyć samochód (masa różnych wypożyczalni – od sieciówek po punkty bardzo lokalne) lub ewentualnie znaleźć niezliczoną liczbę agencji oferujących wyjazdy zorganizowane w góry i do winiarni. My skorzystaliśmy ponownie z wypożyczalni samochodów.
Wypuściliśmy się na wycieczkę. Zaplanowaliśmy ją na trzy dni. Najpierw z Salty do Cafayate a następnie do Cachi i powrót do Salty.
Droga z Salty do Cafayate to bardzo ładne widoki oraz niespotykane formy skalne. Podobało nam się.
W Cafayate osiedliśmy na dwie noce. W końcu to druga po Mendozie stolica argentyńskiego wina, którego postanowiliśmy trochę posmakować. Tym razem bez wycieczki rowerowej – na spokojnie, pieszo. Smakoszami tego trunku nie jesteśmy, ale ten serwowany w Cafayate smakował nam dużo bardziej niż ten z Mendozy. Do tego bardzo przyjemna, mała miejscowość, która pustoszeje, gdy wyjeżdżają wszyscy „turyści jednodniowi” (przybywający tu w ramach zorganizowanych wycieczek z Salty). Miło spędziliśmy tu czas w towarzystwie poznanej grupy dziewczyn z Niemiec oraz pobierając nauki grillowania mięsa w stylu brazylijskim i argentyńskim. Lekcje braliśmy u rodziny z okolic Puerto Iguazu.
Z Cafayate pojechaliśmy do Cachi drogą nr 40. To najsłynniejsze połączenie w Argentynie. Liczy sobie 5000 km i łączy północ kraju z południem. Podczas jazdy tą drogą można zobaczyć wiele najciekawszych krajobrazów argentyńskich. Niestety, na wielu odcinkach nawierzchnia jest bezasfaltowa, co utrudnia znacznie przemieszczanie się małym samochodem. Odcinek 150 km, który przebyliśmy zajął nam prawie 5 godzin (oczywiście łącznie z przystankami na foto). Liczymy jednak na to, że jak kolejny raz, w innym miejscu Argentyny, trafimy na tą drogę to będzie… ciekawiej.
Ze spraw innych, których nie udało nam się w pełni pokazać na zdjęciach, bardzo ciekawym sposobem podróżowania w Argentynie są… konie. Nie jest to nic egzotycznego. Zarówno na wsiach, jak i w miasteczkach, ludzie po prostu zajeżdżają na koniu, parkują go i idą załatwiać swoje sprawy.
W Cachi mieliśmy plan, aby zanocować. Odwidziało nam się. Według przewodnika oraz opinii spotkanych Argentyńczyków mieliśmy trafić do uroczego, klimatycznego, górskiego miasteczka. Żadnej z tych cech nie odnaleźliśmy po przybyciu na miejsce (nawet gór w miasteczku nie było widać), więc ruszyliśmy dalej, by domknąć pętlę naszej podróży w okolicach Salty. Droga interesująca, prowadząca ostro w dół, z przepięknymi widokami. Na szczęście, w większości asfaltowa.
Na odbiór wrażeń z podróży istotny wpływ mają również ludzie, z którymi się spotykamy. Po zjechaniu z gór nie chcieliśmy wracać bezpośrednio do Salty. Naszą ostatnią noc w tych okolicach chcieliśmy spędzić poza miastem. Jadąc drogą w przeciwną stronę niż Salta zauważyliśmy domek z napisem „Guest house”. Skorzystaliśmy. Jak się okazało prowadzili go Szwajcarzy, którzy 6 lat temu wyjechali w podróż dookoła świata i zaczęli właśnie od okolic Salty w Argentynie. Tutaj też skończyła się ich podróż, postanowili zostać na stałe, tu właśnie odnaleźli swoje miejsce na ziemi. Ich strona internetowa Guest House http://fincaserenidad.com/.
Z Salty ponownie udaliśmy się do Mendozy. Tam tylko jedna noc i ponowny przejazd do Santiago de Chile. A w Santiago dużo się działo, ale o tym w kolejnym poście :).
Przypominamy, że całą trasę naszej podróży, na bieżąco aktualizowaną, można śledzić tutaj.