Park Narodowy Los Glaciares – część 2 – El Calafate

Jest to ciąg dalszy opowieści o naszym pobycie w najpiękniejszym zakątku Argentyny (Park Narodowy Los Glaciares wciąż na czele naszego rankingu).

Z El Chalten pojechaliśmy do El Calafate. Nie jest to duża odległość – zaledwie 220km i w dodatku po eleganckiej drodze asfaltowej. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy czegoś uatrakcyjniającego przejazd nie wymyślili. Zaobserwowaliśmy na mapach, a później także i w rzeczywistości, że w południowej Patagonii, oprócz nielicznych miejscowości (wiosek, miasteczek), występują również tzw. „Ea” czyli „Estancia”. Są to duże, wielohektarowe gospodarstwa rolne. Kiedyś tylko takie Estancie funkcjonowały w tych okolicach.

Jadąc do El Calafate, leżącego nad jeziorem Lago Argentino, odbiliśmy więc w maleńką dróżkę wiodącą wzdłuż tegoż jeziora przez obszar kilku Estancii. Droga oczywiście w ripio (szutrowa), początkowo w stanie dobrym, na każdej kolejnej Estancii – coraz gorsza. Plan obejmował przejechanie całej drogi o długości ok. 80km. Naszą przygodę zakończyliśmy jednak gdzieś w połowie, bo… droga zniknęła. Po prostu nikt po niej nie jeździł i „przejęła” ją patagońska roślinność. Później dowiedzieliśmy się, że właściciele tych Estancii zazwyczaj docierają do nich… łódkami z El Calafate. Na Estanciach spotkaliśmy głównie owce, krowy i konie, ale położenie Estancii (turkusowe wody jeziora, bliskość lodowców, która sprawia, że niektórzy właściciele gospodarstw mają przed swoimi oknami… góry lodowe) zrobiło na nas duże wrażenie. Inna ciekawostka to bramy postawione na drodze przejazdu oddzielające od siebie poszczególne Estancie. Na odcinku, który przejechaliśmy, spotkaliśmy 7 bram zamkniętych i kolejne tyle otwartych. Zamknięta brama nie oznacza braku możliwości wjechania na dalszy odcinek drogi. Zasadniczo droga jest publiczna, odpowiednik polskiej drogi powiatowej, trzeba tylko po prostu wysiąść z samochodu, otworzyć bramę, a po jej przejechaniu, zamknąć ją.

 

Do El Calafate jechaliśmy z jednym zamiarem – zobaczyć lodowiec Perito Moreno, jeden z najsłynniejszych lodowców świata. Lodowiec znany jest ze swojego pięknego wyglądu, łatwej dostępności oraz z tego, że jako jedyny lodowiec na świecie zamiast się zmniejszać, powiększa się. To ostatnie nie okazało się jednak prawdą. Po prostu, przyrasta go tyle ile mniej więcej ubywa, a dodatkowo występują ruchy całości lodu, które mogą być interpretowane jako powiększanie się lodowca. Generalnie, lodowiec cały czas „pracuje”, w wyniku czego przemieszcza się (w tempie dochodzącym nawet do 2m/dzień). Obecnie czoło lodowca „dowędrowało” już do przeciwległego brzegu jeziora odcinając część jego wód. Oznacza to, że należy spodziewać się, iż w najbliższych miesiącach (ze względu na wzrastające ciśnienie wody oraz napór lodu na ląd) nastąpi załamanie lodu i czoło lodowca skruszy się. Tego typu zjawisko (ponoć bardzo widowiskowe) powtarza się systematycznie co kilka lat.

Lodowiec Perito Moreno oglądać można na kilka sposobów:

  1. Tarasy widokowe – naprzeciw lodowca zbudowane są tarasy widokowe. Spacerując po nich można oglądać główną ścianę lodowca oraz podziwiać jego ogrom. Dojazd do początku tarasów jest bardzo łatwy, ok. 1,5h z El Calafate. Spacerować po tarasach można godzinami, by z różnych miejsc, pod różnym kątem i z różnych wysokości oglądać lód.
  2. Rejs po jeziorze – można zorganizować go w El Calafate, ale także na miejscu, przy lodowcu. Nie korzystaliśmy.
  3. Mini trek – chodzenie po lodowcu. Niby wycieczka z El Calafate na cały dzień, ale połączona z transportem z El Calafate i oglądaniem lodowca z tarasów widokowych.
  4. Trek całodniowy – chodzenie po lodowcu cały dzień, czyli… 4 godziny.

Przed przyjazdem do El Calafate mieliśmy plan na mini trek + oglądanie lodowca z tarasów widokowych. W lokalnej agencji turystycznej wykupiliśmy zatem wyłącznie udział w mini treku (nie ma opcji na samodzielne chodzenie po lodzie). Podziękowaliśmy natomiast za transport i zorganizowane oglądanie lodowca z tarasów widokowych. Dzięki temu uzyskaliśmy oszczędność finansową oraz pełną dowolność zwiedzania. Z ciekawostek, na mini trek i trek całodniowy na Perito Moreno wyłączność ma… jedna prywatna firma. Kolejny absurd południowoamerykański.

Tak więc pojechaliśmy na lodowiec samodzielnie. Na miejscu mieliśmy zaplanowany mini trek od godziny 14.00, chcieliśmy być odpowiednio wcześniej, aby samodzielnie, z tarasów pooglądać lodowiec.

 

Już sama droga dojazdowa do lodowca była interesująca. Widoki znakomite. Ludzi cała masa.

01 Perito Moreno - w drodze

 

Po dojechaniu na miejsce rozpoczęliśmy od oglądania lodowca z tarasów widokowych. Postanowiliśmy jednak, że po mini treku wrócimy tu raz jeszcze. Czuliśmy bowiem niedosyt, chcieliśmy jeszcze nacieszyć oczy tym niezwykłym widokiem.


 

Mini trek rozpoczął się od transportu łódką w okolice lodowca tj. na drugi brzeg jeziora (taki mini rejs po jeziorze), do tego instruktarz (bezpieczeństwo jest ważne, szczególnie, że turyści z całego świata przybywają), zakładanie raków (dziwne doświadczenie), samego chodzenia po lodzie było… 1,5h. Niby ciekawie, ale idziesz gęsiego, jeden za drugim, zazwyczaj utartymi, wydeptanymi przez innych turystów szlakami. Poczuliśmy lekki niedosyt, mimo wypitego na koniec whiskey z lodem.

 

Po zakończonym spacerze na lodowcu wróciliśmy na tarasy. To była świetna decyzja. Okazało się, że turyści wycieczkowi już pojechali (a ich, jak się okazuje, dociera miażdżąca większość), usłyszeliśmy tylko ciszę i… huk kruszącego się i odpadającego lodu. Coś niesamowitego. Do tego byliśmy świadkami tego, jak odpadł duży kawał ściany lodowej, niezapomniane przeżycie. Podczas dnia też obserwowaliśmy takie zjawisko ale w mniejszej ilości. Na koniec dnia, szczególnie ciepłego i słonecznego, jest ich znacząco więcej. Słońce co prawda dużo gorsze, aby zrobić ładne fotografie, ale przeżycia niezapomniane. Wyjechaliśmy z parku o 20.30, nasz samochód był jednym z trzech ostatnich pojazdów na parkingu :).

3 uwagi do wpisu “Park Narodowy Los Glaciares – część 2 – El Calafate

Dodaj komentarz